W jednym momencie zesztywniałam. Gdzieś w głębi duszy bardzo chciałam
usłyszeć takie słowa, ale nie wiedziałam, co jest w mojej sytuacji
bardziej odpowiednie: radość z powodu odwzajemnianego uczucia albo też
rozpacz, że ze względu na nasze odmienne pochodzenie raczej nie możemy
być razem? Wyjaśnienie, dlaczego, wymagałoby z kolei wyjaśnienia, kim
naprawdę jestem i przyznania się do historii spisanej na odwrocie mapy,
której wiarygodności zaprzeczałam. Po dłuższym czasie odwróciłam się w
jego objęciach i cofnęłam. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
- To... my... to nie może się udać - wyszeptałam - Rozumiesz? Nie może...
- Wypowiadając każde z tych słów, czułam niezmierny ból.
- Już jest późno... Chyba powinnaś położyć się spać. - powiedział po upływie paru minut. Zignorował moje słowa, co jeszcze bardziej bolało.
- Masz rację. Już sobie pójdę. - odparłam, opuszczając pokój.
- Zaczekaj! - zawołał - Muszę zawinąć ci bandaż...
- Jakoś sobie poradzę. - skłamałam.
Nie wiedziałam, jak założyć opatrunek, ale nie miało to już najmniejszego znaczenia. Opadłam na kanapę i natychmiast zasnęłam.
- To... my... to nie może się udać - wyszeptałam - Rozumiesz? Nie może...
- Wypowiadając każde z tych słów, czułam niezmierny ból.
- Już jest późno... Chyba powinnaś położyć się spać. - powiedział po upływie paru minut. Zignorował moje słowa, co jeszcze bardziej bolało.
- Masz rację. Już sobie pójdę. - odparłam, opuszczając pokój.
- Zaczekaj! - zawołał - Muszę zawinąć ci bandaż...
- Jakoś sobie poradzę. - skłamałam.
Nie wiedziałam, jak założyć opatrunek, ale nie miało to już najmniejszego znaczenia. Opadłam na kanapę i natychmiast zasnęłam.
*****
Obudziłam się. Było ciemno. Po suficie przemykały cienie. Należały prawdopodobnie do pojazdów przejeżdżających przez miasto, ale mimo to bardzo się wystraszyłam. Wiedziałam, że już nie zasnę. Wstałam i, mrużąc oczy, dotarłam do pokoju Kaya - przy nim czułam się bezpiecznie.
- Kay...? - spytałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz