- Chyba mam pomysł jak rozwiązać nasz problem. - powiedział tajemniczo - Wejdź do domu, zaraz przyjdę. - puścił oko zdziwionej dziewczynie i zniknął za tylną ścianą domu. Upewniwszy się, że jest sam, zanucił pieśń w starożytnym języku Centaurów. Już po chwili na miejscu pół człowieka, pół konia stał młody mężczyzna. Ubrany był w brązowe, płócienne spodnie, wysokie, skórzane buty z cholewami, a na umięśnioną klatkę piersiową założoną również skórzaną kamizelkę. Na plecach wisiały tarcza z wymalowanym na białym tle złotym feniksem i miecz w pochwie. Zadowolony z efektu ruszył raźnym krokiem do chatki nimfy. Stanął w drzwiach.
- Mogę?
Eriko przyjrzała mu się zdumiona i lekko przestraszona, dopiero po chwili rozpoznała w nim centaura.
- Jak to możliwe...?
- Czasem podróżujemy między ludźmi. To stara magia mojego ludu. - wypiął dumnie pierś.
Nimfa zamiast podziwu parsknęła cichutko i wskazała na małego króliczka siedzącego tuż przed stopami Shina. Futrzak wpatrywał się w centaura z wielką uwagą, przekrzywiając zabawnie łebek lekko w bok.
- Chyba cię polubił. - nimfa tanecznym krokiem podbiegła do zwierzątka i schowała go troskliwie w wielkiej kieszeni fartuszka.
Centaur wpatrywał się zauroczony w Ericko, która poruszała się po drewnianej chatce z niespotykanym wdziękiem i gracją. Szybko odwrócił głowę, kiedy poczuł lekki rumieniec wypływający na policzki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz