Gdy tylko Wędrowiec zniknął za gąszczem krzewów ruszyłam bez cienia
zastanowienia przed siebie.Wręcz biegłam. Jak najdalej od tamtego
miejsca, jak najdalej od tego świata. Takie tylko myśli krążyły mi po głowie. Obróciłam się, aby sprawdzić, czy
nikt za mną nie biegnie. Gdy nagle wpadłam do jeziora. Szybko ruszałam
rękami, aby nie utonąć. W końcu jakoś wygramoliłam się na brzeg. I co ja teraz zrobię z
przemoczoną bluzką i spódniczką? Trzeba czekać aż wyschnie, nic innego
mi nie pozostaje. Na myśl znów przyszedł mi Leys.. Ahh Leys, on by pewnie teraz poszukał
jakiś liści i zrobiłby dla mnie z nich ubranie. Martwił by się, że się
rozchoruję. Kochany chłopak! Niee! Po co ja o nim myślę? Nie ma go tu! I nie będzie! Jedna łza
spłynęła mi po policzku. Otarłam się i przyklęknęłam nad jeziorem. Długo
wpatrywałam się w taflę wody, a łzy kapały mi wprost do jeziora. Gdy tak
przyglądałam się swojemu odbiciu, zauważyłam w tafli wody jakieś
poruszenie za mną. Szybko się odwróciłam. Z gąszczu wyłonił się
Wędrowiec. Stał tak w milczeniu patrząć na mnie. Ale ja płaczę!! Przestań!! Upomniałam samą siebie, chodź to nic nie dało. Przyklęknął obok
mnie. Chodź nie chciałam z nikim gadać na temat tego.., tego, czemu
uciekłam i w ogóle, to sama zaczęłam rozmowę.
- Nie wiedziałam, że tu trafię. - powiedziałam zachrypniętym głosem.
On wpatrywał się we mnie w milczeniu jakby spał, albo jakby był wsłuchany w moją opowieść.
- Byłam młoda, - kontynuowałam - kiedy zwinęłam się z Rosinglow. Moi rodzice tego nie pochwalali, nie chcieli, abym wyruszyła za morze. Leys.., mój chłopak, on.. - znowu łza spłynęła mi po policzku na myśl o elfie. Czemu ja płaczę? To było dawno, dlaczego do tej pory umiałam z tym żyć, a teraz nie mogę? - On też tego nie pochwalał, ale miał jedną zasadę: "Idź za głosem serca", a ja myślałam, że chcę podróżować, że to moja pasja, że się urodziłam po to, aby kiedyś uciec z Rosinglow. To państwo jest małe, zaledwie pięć miast. Nie chciałam tak żyć. Teraz jednak wiem, że ... Że tam był mój dom i nie powinnam była tego robić, bo co mi to dało? - znów na niego zerknęłam.
- Nie wiedziałam, że tu trafię. - powiedziałam zachrypniętym głosem.
On wpatrywał się we mnie w milczeniu jakby spał, albo jakby był wsłuchany w moją opowieść.
- Byłam młoda, - kontynuowałam - kiedy zwinęłam się z Rosinglow. Moi rodzice tego nie pochwalali, nie chcieli, abym wyruszyła za morze. Leys.., mój chłopak, on.. - znowu łza spłynęła mi po policzku na myśl o elfie. Czemu ja płaczę? To było dawno, dlaczego do tej pory umiałam z tym żyć, a teraz nie mogę? - On też tego nie pochwalał, ale miał jedną zasadę: "Idź za głosem serca", a ja myślałam, że chcę podróżować, że to moja pasja, że się urodziłam po to, aby kiedyś uciec z Rosinglow. To państwo jest małe, zaledwie pięć miast. Nie chciałam tak żyć. Teraz jednak wiem, że ... Że tam był mój dom i nie powinnam była tego robić, bo co mi to dało? - znów na niego zerknęłam.
Słuchał cały czas patrząc się na mnie, a ja
wolałam gapić się w wodę. Unikałam jego spojrzenia. Skuliłam się, trzęsąc z zimna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz