Słońce powoli zachodziło, a ja właśnie
szłam z tym Wędrowcem i.. Orkiem. Tak, Ork!! Tego nam jeszcze
trzeba. Las, chodź wyglądał niegroźnie, uchodził za jeden z
najniebezpieczniejszych w tej krainie. Głupotą było wybierać się na
północ. Tak, północna strona lasu. Podobno nikt tam jeszcze nie
zawędrował, a to z powodu legend i baśni snutych przy ognisku. Jak głosiły
opowiastki, w tej części znajdował się zamek. Ale nie byle jaki
zamek. Potężne obronne mury nie pozwały na przedostanie się do niego. To
tam zmierzaliśmy. Ale po co? Co on takiego zobaczył? Tego nie wiedziałam i w
najbliższym czasie nie miałam zamiaru się jego o to wypytywać. No, ale cóż...
w końcu trzeba będzie zacząć jakąś rozmowę, bo ta cisza. Tak, kłopotliwy
przyjaciel towarzyszący każdej mojej wędrówce. Przełamię lody i..
- Czy ty na pewno chcesz wejść do tej twierdzy? - zapytałam, trzeba w końcu było się odezwać.
- Tak, muszę uratować kogoś.. - powiedział bez cienia wątpliwości.
- Alee? O kogo konkretniej chodzi? - nadal nie rozumiałam nic, co do mnie powiedział, chodź.. jedno było pewne, chciał tam iść.. niestety.
- Dowiesz się później. - w jego głosie usłyszałam nutkę tajemniczości, ale zaraz...albo to mój wymysł, albo.. słyszałam głosy!!
Przeszywały mnie całą, o co chodzi??
- Czy ty na pewno chcesz wejść do tej twierdzy? - zapytałam, trzeba w końcu było się odezwać.
- Tak, muszę uratować kogoś.. - powiedział bez cienia wątpliwości.
- Alee? O kogo konkretniej chodzi? - nadal nie rozumiałam nic, co do mnie powiedział, chodź.. jedno było pewne, chciał tam iść.. niestety.
- Dowiesz się później. - w jego głosie usłyszałam nutkę tajemniczości, ale zaraz...albo to mój wymysł, albo.. słyszałam głosy!!
Przeszywały mnie całą, o co chodzi??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz