Znikając w zaroślach, szybko straciłem Elfkę i Orka z oczu. Pewnie zastanawiała się, dlaczego tak szybko uciekłem. Tak, to słowo zdecydowanie pasowało do zaistniałej sytuacji... Wdrapałem się na drzewo, żeby mieć lepsze rozeznanie w terenie. Do zamku pozostał dzień drogi. Kiedy zszedłem.... Nikt nigdy nie patrzył na mnie w taki,... taki.... specyficzny sposób. Dostrzegłem w jej oczach wiele uczuć. Smutek, tęsknotę, żal, złość. Wszystko zmieszane razem przez ułamek sekundy tworzyło blask. Niestety te uczucia nie miały nic wspólnego ze mną. Ze mną? Zastanowiłem się nad własnymi myślami. Co właściwie tak niezwykła istota mogłaby widzieć we mnie...? I dlaczego, jasnej cholery, nie mogłem przestać o niej myśleć?! Potrząsnąłem głową jak ogłuszony. Niestety pomogło tylko na chwilę. Decyzja o zabraniu jej w tą niebezpieczną podróż była wynikiem mojej desperacji i przede wszystkim głupoty! Dopiero niedawno zacząłem zdawać sobie sprawę z pewnych, nowych... myśli... Nagle tuż przede mną wyskoczył dorodny jeleń, kończąc definitywnie bezsensowną dyskusję z samym sobą. Instynktownie wyjąłem łuk i napiąłem cięciwę. Zwierzę nim zniknęło na dobre w zaroślach po drugiej stronie łąki, padło martwe ze strzałą sterczącą z klatki piersiowej. Życie jest brutalne, obym sam nie skończył jak ten jeleń... Wróciłem do towarzyszy. Keily zniknęła gdzieś, kiedy razem z Beranim oprawialiśmy zwierzę i przygotowywaliśmy kolację. Po wszystkim, zakopałem odpadki i rozpaliłem niewielkie ognisko.
- Idę poszukać Elfki. - rzuciłem przez ramię Orkowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz