Z lekkim ociąganiem ściągnąłem płaszcz i okryłem nim Elfkę. Czułem się lekko nieswojo bez starego przyjaciela na grzbiecie. Zawsze ukrywałem pod nim swoje prawdziwe ja. Dziewczyna najwidoczniej zmarzła i należało o nią zadbać. Tego nauczyła mnie Yenna. Westchnąłem. Co się z tobą dzieje moja droga...? Wziąłem zapłakaną Keily na ręce i zawróciłem w stronę miejsca, gdzie czekał na nas Berani. Wracając do niewielkiego obozu, dostrzegłem drobne ślady. Postanowiłem je sprawdzić, jak tylko pozostawię Elfkę pod opieką Orka. Nasz przyjaciel tymczasem rozpalił ognisko i na kilku oskubanych z liści gałązkach piekł smakowicie pachnącą dziczyznę.
- Berani, głodny, słabe ludzie też. Berani upiec jelonka. - powiedział z dumą i wskazał na pieczeń.
- Dzięki. Musimy jednak zachować ostrożność.
Nagle Ork dostrzegł Keily w moich ramionach. Łypnął na nas chytrym wzrokiem i uśmiechnął się szeroko.
- Berani widzieć człowiek lubić ta chuda Elfka. Dla Berani za słaba. Berani mężczyzna, - klepnął się w pierś, aż echo w las poszło - lubić mocna, tłusta kobieta.
- Wiem, że mam słaby gust. - nie przejmując się słowami Orka, uważnie obserwowałem zarośla - Bądź ciszej Berani, ktoś może nas obserwować.
- Nikt nie podejść Ork wojownik. - powiedział poważnie, prawie szeptem.
Keily cały czas przysłuchiwała się naszej rozmowie w milczeniu, rumieniąc się nieznacznie. Położyłem ją ostrożnie po drugiej stronie ogniska.
- Leż spokojnie i ogrzej się. Muszę coś sprawdzić. - dostrzegłem jak mimowolnie spogląda na moją bliznę.
Szybko wstałem i odszedłem w las, po drodze trąc podłużną pamiątkę na policzku. Po kilku minutach dotarłem do miejsca, gdzie poprzednio dostrzegłem ślady. Zbadałem je uważnie. Wyglądały jak kopytka sarny lub niewielkiego jelenia. Albo to przyjaciel i wkrótce go spotkamy, albo jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie... Pospiesznie wróciłem do ogniska, aby ostrzec pozostałych.
- Berani, głodny, słabe ludzie też. Berani upiec jelonka. - powiedział z dumą i wskazał na pieczeń.
- Dzięki. Musimy jednak zachować ostrożność.
Nagle Ork dostrzegł Keily w moich ramionach. Łypnął na nas chytrym wzrokiem i uśmiechnął się szeroko.
- Berani widzieć człowiek lubić ta chuda Elfka. Dla Berani za słaba. Berani mężczyzna, - klepnął się w pierś, aż echo w las poszło - lubić mocna, tłusta kobieta.
- Wiem, że mam słaby gust. - nie przejmując się słowami Orka, uważnie obserwowałem zarośla - Bądź ciszej Berani, ktoś może nas obserwować.
- Nikt nie podejść Ork wojownik. - powiedział poważnie, prawie szeptem.
Keily cały czas przysłuchiwała się naszej rozmowie w milczeniu, rumieniąc się nieznacznie. Położyłem ją ostrożnie po drugiej stronie ogniska.
- Leż spokojnie i ogrzej się. Muszę coś sprawdzić. - dostrzegłem jak mimowolnie spogląda na moją bliznę.
Szybko wstałem i odszedłem w las, po drodze trąc podłużną pamiątkę na policzku. Po kilku minutach dotarłem do miejsca, gdzie poprzednio dostrzegłem ślady. Zbadałem je uważnie. Wyglądały jak kopytka sarny lub niewielkiego jelenia. Albo to przyjaciel i wkrótce go spotkamy, albo jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie... Pospiesznie wróciłem do ogniska, aby ostrzec pozostałych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz