piątek, 4 kwietnia 2014

Od Keyli CD Szary Wędrowiec


Obudziłam się wraz ze wschodem poranka. Już teraz z rana ruszam na poszukiwanie jedzenia. Oo..!! Złapałam ptaka, a więc to będzie mój dzisiejszy posiłek. Z natury nie jem zwierząt, zwierzęta to przyjaciele elfów. Czasami trafiają się sytuacje wyjątkowe i trzeba zrobić coś sprzecznego ze swoją naturą. No cóż.. Tak już w życiu bywa.. Szczególnie jeżeli trafi się do takiego miejsca, w którym przebywam. Przez całą noc nie zmrużyłam oka, dlatego, że się boję.. Nawet jak sowa zahuczała to już byłam pełna strachu, na szczęście noszę zawsze przy sobie miecz i łuk. Miecz dostałam od mojego przyjaciela, anioła Lucka, kiedyś, gdy mieszkałam jeszcze w Rosinglow. Łuk natomiast odziedziczyłam po pradawnych elfach, wiadomo nie od dziś, że elfy od pokoleń specjalizują się w wytwarzaniu tego typu broni oraz potrafią nieźle z nich strzelać. Właśnie, muszę przygotować z drewna nowe strzały, ale jak patrzę na te cudowne drzewa, to, aż żal mi je niszczyć. Taki piękny pomnik natury. Przecież każde drzewo żyje i nie powinno się go ranić. Czemu nikt do tej pory nie odkrył zamiennika drewna? Ale rozpaczanie nad losem natury nic mi nie da. No, dosyć tego obijania się, muszę porządnie przebadać teren. Lecz.. usłyszałam coś, teraz, przed chwilą, jakiś szelest wśród krzaków. Co to mogło być?? Wyciągnę z pochwy miecz, w razie czego..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz