Pozostała trójka przeciwników stała teraz tyłem do mnie, z zamiarem
zaatakowania pozornie słabszego z nas. Postanowiłam wykorzystać ich
lekkomyślność. Mój ostatni czyn wzbudził we mnie chwilowy napływ czegoś,
co niektórzy nazywają odwagą. Bezszelestnie podeszłam do najbliższego
łowcy i niedbałym ruchem dłoni przeobraziłam go w kolejny lodowy posąg.
Nie przewidziałam jednak, że to desperackie posunięcie zwróci na mnie
uwagę dwóch zdolnych do walki. Jeden z nich wręcz rzucił się na Kaya,
rozpoczynając szarpaninę. Nie dostrzegłam natomiast drugiego, zupełnie
jakby zniknął. I gdy to sobie uświadomiłam, poczułam przeszywający ból.
Upadłam. Na wysokości mojej głowy zobaczyłam potężny łeb ciemnoszarego
wilka o znajomo wyglądających ślepiach... Musiał zaatakować mnie od
tyłu. Wcale nie byli tacy nieostrożni. Nieprzyjaciel rozdarł moją
sukienkę, po czym boleśnie rozdrapał mi plecy. Rozpaczliwym ruchem ręki
spróbowałam sprawić, aby podzielił on los swoich kompanów, ale już zanim
to zrobiłam wiedziałam, że jestem zbyt słaba. Nie zdołałam nawet
podnieść się na nogi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz