- Amai! Pośpiesz się idziemy do szkoły! - Krzyknęłam tak aby mnie usłyszała.
Moja siostra wybiegła z łazienki przebrana za pieska, z tostem w ustach... udając samolot.
- Ziuuuuuu....!!
Sama wbiegła mi w ramiona.
- Idziemy.-Powiedziałam szeptem, uśmiechając się.
- Okej! - zaczęła oglądać się wokół.... Aa... gdzie jest Miko?
- Znów go zgubiłaś...?
Popatrzyła się w podłogę i niepewnie potwierdziła.
- Chodź poszukamy go.... - powiedziałam znudzona.
- A gdzie jest?!
-Nie wiem, trzeba go dopiero poszukać.
- Ooo...
Szukałyśmy dosłownie wszędzie, to nie było trudne bo mieszkamy w małym mieszkanku pod miastem. Przeszukanie wszystkich zakamarków zajęło nam ok. 10 min.
- Nie ma! - Powiedziała smutna.
- A co masz w kieszeni, kangurku?
- Miko!!
- No. Widzisz, idziemy do szkoły.
- Ale...
- Już..
Złapałam Amai za rękę, wyszłyśmy z domu i poszłyśmy w stronę jej podstawówki...
- Shinpi...
- Hmmm...?
- Nie lubię chodzić do szkoły.
-Dlaczego? Szkoła jest bardzo fajna.
- Wcale nie! Zabierają mi Miko i krzyczą, że zachowuję się jak dziecko. - powiedziała smutna.
- No, to co?
- Jak to co?! - wykrzyczała, puszczając moją rękę.
- Noo..., jeżeli oni nie mają takiego przyjaciela jak Miko to znaczy, że nie umieją okazywać uczuć, nie maja wyobraźni i Ci zazdroszczą.
- I... też chcą Miko?
- Dokładnie.
- Nie! Nie oddam im go!
- Nie musisz. Pilnuj go, schowaj głęboko do plecaka albo do kieszeni i nie wyciągaj, aż Cię nie odbiorę z pod szkoły. - uśmiechnęłam się.
- Dobra! - szybko schowała pluszaczka głęboko do wielkiej kieszeni na brzuchu i "pomaszerowała" dalej.
- Jeżeli będziesz chciała to doszyję Ci ukrytą kieszeń w ogonie... albo kieszeń w kieszeni.- Uśmiechnęłam się.
- Chcę taką na ogonie! I... uszyj przebranie pieska dla Miko...
- Dlaczego?
- Bo jest kotkiem, nie lubię kotków.
- Ale Miko kochasz.
- Ale... bo to Miko!
- Miko jest kotkiem, więc nie powinnaś go kochać takim, jakim jest?
- No tak... Ale ja go kocham, bo mama kupiła go tobie, a ty mi go dałaś.
- Ale kochasz go tak czy siak. Nie będziesz go bardziej lubiła jak będzie kotkiem przebranym za pieska. Nadal będzie kotkiem.
- Właściwie...
Już dawno byłyśmy pod szkołą, ale dyskusja o Miko pochłonęła nam bardzo dużo czasu.
- Noo... Leć już. - pomachałam ręką.
- Okej!! To papa! Nie zapomnij o mnie.
- Nie bój się. - mrugnęłam.
Amai weszła do szkoły, a ja powoli wracałam się do mieszkania, aby wziąć pieniądze i pójść do sklepu. Chciałam coś ugotować i zrobić Amai tort... W końcu dziś jej ósme urodziny. Jest najmłodsza z klasy, ma z tym problem. Teraz będzie miała tyle samo co inni.
Szłam lekko zamyślona, wiedziałam, że dziś muszę dalej szukać pracy... Oszczędności się kończą.
Moja siostra wybiegła z łazienki przebrana za pieska, z tostem w ustach... udając samolot.
- Ziuuuuuu....!!
Sama wbiegła mi w ramiona.
- Idziemy.-Powiedziałam szeptem, uśmiechając się.
- Okej! - zaczęła oglądać się wokół.... Aa... gdzie jest Miko?
- Znów go zgubiłaś...?
Popatrzyła się w podłogę i niepewnie potwierdziła.
- Chodź poszukamy go.... - powiedziałam znudzona.
- A gdzie jest?!
-Nie wiem, trzeba go dopiero poszukać.
- Ooo...
Szukałyśmy dosłownie wszędzie, to nie było trudne bo mieszkamy w małym mieszkanku pod miastem. Przeszukanie wszystkich zakamarków zajęło nam ok. 10 min.
- Nie ma! - Powiedziała smutna.
- A co masz w kieszeni, kangurku?
- Miko!!
- No. Widzisz, idziemy do szkoły.
- Ale...
- Już..
Złapałam Amai za rękę, wyszłyśmy z domu i poszłyśmy w stronę jej podstawówki...
- Shinpi...
- Hmmm...?
- Nie lubię chodzić do szkoły.
-Dlaczego? Szkoła jest bardzo fajna.
- Wcale nie! Zabierają mi Miko i krzyczą, że zachowuję się jak dziecko. - powiedziała smutna.
- No, to co?
- Jak to co?! - wykrzyczała, puszczając moją rękę.
- Noo..., jeżeli oni nie mają takiego przyjaciela jak Miko to znaczy, że nie umieją okazywać uczuć, nie maja wyobraźni i Ci zazdroszczą.
- I... też chcą Miko?
- Dokładnie.
- Nie! Nie oddam im go!
- Nie musisz. Pilnuj go, schowaj głęboko do plecaka albo do kieszeni i nie wyciągaj, aż Cię nie odbiorę z pod szkoły. - uśmiechnęłam się.
- Dobra! - szybko schowała pluszaczka głęboko do wielkiej kieszeni na brzuchu i "pomaszerowała" dalej.
- Jeżeli będziesz chciała to doszyję Ci ukrytą kieszeń w ogonie... albo kieszeń w kieszeni.- Uśmiechnęłam się.
- Chcę taką na ogonie! I... uszyj przebranie pieska dla Miko...
- Dlaczego?
- Bo jest kotkiem, nie lubię kotków.
- Ale Miko kochasz.
- Ale... bo to Miko!
- Miko jest kotkiem, więc nie powinnaś go kochać takim, jakim jest?
- No tak... Ale ja go kocham, bo mama kupiła go tobie, a ty mi go dałaś.
- Ale kochasz go tak czy siak. Nie będziesz go bardziej lubiła jak będzie kotkiem przebranym za pieska. Nadal będzie kotkiem.
- Właściwie...
Już dawno byłyśmy pod szkołą, ale dyskusja o Miko pochłonęła nam bardzo dużo czasu.
- Noo... Leć już. - pomachałam ręką.
- Okej!! To papa! Nie zapomnij o mnie.
- Nie bój się. - mrugnęłam.
Amai weszła do szkoły, a ja powoli wracałam się do mieszkania, aby wziąć pieniądze i pójść do sklepu. Chciałam coś ugotować i zrobić Amai tort... W końcu dziś jej ósme urodziny. Jest najmłodsza z klasy, ma z tym problem. Teraz będzie miała tyle samo co inni.
Szłam lekko zamyślona, wiedziałam, że dziś muszę dalej szukać pracy... Oszczędności się kończą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz