Ta pani od ubrań była miła, ale mimo tego
byłam niepewna. Nie wiedziałam, co w takim sklepie robić. Rozglądałam
się wokół, a mój wzrok padał na kolejne rzędy ubrań.
- Tutaj jest dział z sukienkami. - ekspedientka wskazała na ścianę stojącą przed nami. - Szukasz czegoś konkretnego?
- Chyba nie. Nie wiem. To znaczy, właśnie oblałam swoje ubranie czekoladą i chciałabym znaleźć nowe.
- Do twojej karnacji pasują odcienie niebieskiego. - stwierdziła. - Jeśli chcesz, poszukam dla ciebie czegoś w tych kolorach.
- Wspaniale. - przytaknęłam.
Kobieta uśmiechnęła się, po czym zaczęła wyciągać wieszaki z błękitnymi sukienkami.
- Znalazłam coś dla ciebie. Możesz iść do przymierzalni. - oświadczyła.
- Gdzie? - zdziwiłam się. Nie wiedziałam, o czym mówi.
- Tam, za rogiem. - padła odpowiedź.
- Ale... co się tam robi?
- To miejsce, w którym możesz przymierzyć swoje ubrania. - odparła z lekkim uśmiechem.
- Dziękuję.
Nie mówiąc nic więcej, oddaliłam się wskazanym korytarzem. Zobaczyłam kilka identycznych, małych pomieszczeń zasłoniętych materiałem. Weszłam do jednego z nich. Ściągnęłam z siebie przemoczone ubrania. Następnie założyłam sukienkę, która najbardziej przypadła mi do gustu. Była jasna, bez ramiączek, rozkloszowana i wykonana z wiotkiego materiału. Pasowała idealnie. Pomimo pory roku, zdecydowałam się na zakup. Ani przez chwilę nie pomyślałam o tym, kto zapłaci. Opuściłam "przymierzalnię", gdzie czekała na mnie ekspedientka.
- Wezmę tą. - powiedziałam zdecydowanie.
- W takim razie proszę do kasy.
Wzięła ode mnie pozostałe sukienki, po czym zaprowadziła mnie do szerokiej lady, gdzie stał Kay.
- Tutaj jest dział z sukienkami. - ekspedientka wskazała na ścianę stojącą przed nami. - Szukasz czegoś konkretnego?
- Chyba nie. Nie wiem. To znaczy, właśnie oblałam swoje ubranie czekoladą i chciałabym znaleźć nowe.
- Do twojej karnacji pasują odcienie niebieskiego. - stwierdziła. - Jeśli chcesz, poszukam dla ciebie czegoś w tych kolorach.
- Wspaniale. - przytaknęłam.
Kobieta uśmiechnęła się, po czym zaczęła wyciągać wieszaki z błękitnymi sukienkami.
- Znalazłam coś dla ciebie. Możesz iść do przymierzalni. - oświadczyła.
- Gdzie? - zdziwiłam się. Nie wiedziałam, o czym mówi.
- Tam, za rogiem. - padła odpowiedź.
- Ale... co się tam robi?
- To miejsce, w którym możesz przymierzyć swoje ubrania. - odparła z lekkim uśmiechem.
- Dziękuję.
Nie mówiąc nic więcej, oddaliłam się wskazanym korytarzem. Zobaczyłam kilka identycznych, małych pomieszczeń zasłoniętych materiałem. Weszłam do jednego z nich. Ściągnęłam z siebie przemoczone ubrania. Następnie założyłam sukienkę, która najbardziej przypadła mi do gustu. Była jasna, bez ramiączek, rozkloszowana i wykonana z wiotkiego materiału. Pasowała idealnie. Pomimo pory roku, zdecydowałam się na zakup. Ani przez chwilę nie pomyślałam o tym, kto zapłaci. Opuściłam "przymierzalnię", gdzie czekała na mnie ekspedientka.
- Wezmę tą. - powiedziałam zdecydowanie.
- W takim razie proszę do kasy.
Wzięła ode mnie pozostałe sukienki, po czym zaprowadziła mnie do szerokiej lady, gdzie stał Kay.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz