Wczesnym rankiem wyszła przed dom. Powietrze było świeże, jak zawsze po burzy. Las szumiał cicho, nagle szum rozdarł jęk bólu. Dziewczyna zaczęła nasłuchiwać, nigdy nie słyszała podobnych odgłosów, były trochę podobne do wycia wilkołaka, ale one mają groźne brzmienie. Zaciekawiona wzięła kołczan ze strzałami i drewnianą laskę. Po cichu weszła w las, był znów spokojny i cichy. Po kilku minutach marszu znów usłyszała skowyt. Instynkt opiekuńczy zapanował nad ostrożnością. Pobiegła w stronę jęku. Po chwili znalazła się na polanie, na środku leżał wilkołak. Dziewczyna przyglądała mu się przestraszona i równocześnie ciekawa. Chwilę później zwierz wydał kolejny ciąg jęków i zawodzeń. Nie bacząc na zagrożenie, elfka podeszła do cierpiącego. Był poobijany, w wielu miejscach brakowało kłębów sierści, z kilku miejsc również krwawił. Pochyliła się i dotknęła wilka dłonią, drgnął i zawarczał, lekko odskoczyła.
- Nie zrobię ci krzywdy, chcę pomóc. - mówiła spokojnie i łagodnie.
Wilkołak z trudem i przy serii jęków obrócił się w jej stronę. Jego oczy były nieobecne, równocześnie pełne żalu, smutku i cierpienia.
- Pomogę ci. Jesteś poważnie ranny.- dodała widząc głębokie rozcięcie na brzuchu. Zerwała jedno z ziół rosnących na polanie i uklęknęła przy zwierzęciu. Do rany przyłożyła roślinę, chory zawarczał a z rany poleciała stróżka krwi.
- Jest gorzej niż myślałam. - powiedziała, patrząc na ranę - Zabiorę cię do domu i opatrzę rany. - to mówiąc, delikatnie podniosła wilka.
Już się nie opierał, był zbyt słaby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz