niedziela, 7 września 2014

OD Syrinx CD Piers

Przyglądałam się przez moment dwójce dzieciaków. Nie potrafiłam zrozumieć w jaki sposób mają uratować mój świat i czy temu podołają. Chyba dostrzegli wahanie w moich oczach, bo chłopak założył ręce na piersi, a dziewczyna przysiadła na skraju ławki, zaciskając nerwowo ręce.
- Podejdźcie do mnie.
Z ociąganiem wykonali prośbę. Rozejrzałam się, czy nikt przypadkiem nas nie obserwuje.
- Teraz złapcie mnie za ręce i zamknijcie oczy. 
Spojrzeli na siebie, chłopak ledwo dostrzegalnie skinął głową. Po chwili poczułam ich ciepłe dłonie. Upewniłam się czy mają zamknięte oczy i  zdołam ich utrzymać. Wzięłam głębszy wdech dla rozluźnienia i zanuciłam starożytną pieśń. Poczułam jak moc wypełnia mnie, pulsuje w żyłach. Nastąpiło niewielkie szarpnięcie i zanurzyliśmy się w miękkim niebycie. Trwało to zaledwie ułamek sekundy, nim ponownie pojawiliśmy się w świecie materialnym, tym razem moim. 
- Możecie otworzyć oczy, już po wszystkim. 
Rodzeństwo ze zdumieniem patrzyło na otaczający nas zewsząd gęsty las. Wciągnęłam dobrze mi znane powietrze przesycone żywicą i świergotem ptaków.
- Witajcie w Zaczarowanym Lesie. - uśmiechnęłam się do nich pogodnie.

<Piers, Alice?>

środa, 3 września 2014

OD Piersa CD Syrinx

Zdziwiłem się. 
- Ale jak to? - Skończyłem palić, po czym wywaliłem peta. Alice trzymała moją rękę.
- Chodźcie ze mną ...- Oznajmiła lakonicznie..
- Ok... - Westchnąłem, po czym wstałem. - A więc gdzie zmierzamy?
- Właśnie... - Wtrąciła cicho Alice..

<Syinx?>

wtorek, 2 września 2014

OD Syinx CD Piers

Od dłuższego czasu przyglądałam się parze nastolatków siedzących w parku i palących papierosy. Skrzywiłam się lekko, kiedy wiatr przywiał woń dymu tytoniowego między gęste zarośla, w których znalazłam kryjówkę. Jestem nimfą i Strażniczką Zaczarowanego Lasu. Powinnam już dawno wrócić do swojego świata, a jednak nadal tu tkwię. Dlaczego? Ponieważ dostrzegłam w tych dzieciakach coś niezwykłego. Zamyśliłam się i powróciłam do rozmowy z Boginią Yenną. Powiedziała, że światu zagraża wielkie niebezpieczeństwo i tylko dwójka śmiertelników będzie wstanie zapobiec katastrofie. Czy mój wybór był słuszny? To się okaże.... Zacisnęłam pięści i wyszłam z ukrycia na wybrukowaną dróżkę. 
- Dzień dobry. - powiedziałam cicho. 
Dziewczyna na mój widok schowała się za bratem, a chłopak zasłonił ją ramieniem i rzucił niedbałym uchem niedopałem na asfalt.
- Kim jesteś? - nie wydawał się przestraszony.
- Potrzebuję waszej pomocy, a wy chcecie porzucić to zatłoczone miasto. Mogę wam to ułatwić.

<Piers?>

niedziela, 24 sierpnia 2014

Od Piersa

Wyszedłem do parku z moją siostrą. Nudziło się nam cholernie.
- Chcesz? -Wyciągnąłem fajkę, po czym pokazałem jej. Wiem, że to nieodpowiedzialne.... Dawać dla młodszej siostry tytoń do ust...., no ale... tak jakoś wyszło...
- Yhm. -Przytaknęła, po czym wzięła go do ust. - A masz ogień? -Spytała jej uroczym słodkim niczym miód głosem. Uśmiechnąłem się. 
- Jak zawsze. - Poczochrałem jej włosy, a ona uśmiechnęła się.
Przesz całą drogę rozmawialiśmy o tym czy by nie uciec z tego cholernego miasta... Aż w końcu dotarliśmy do parku. Usiedliśmy na pierwszą lepszą ławkę. 

<Ktoś?>

wtorek, 3 czerwca 2014

OD Eriko CD Shin

Była już dość zmęczona. Ostatni raz okrążyła domek. Cały czas myślała o centaurze. Przy każdej czynności... We śnie również pojawiał się on. Króliczek spał już skulony w pościeli. Jakby mruczał cichutko, albo jej się zdawało...
- Nie mogę się już doczekać.... - mamrotał sama do siebie. Nagle z lasu wyszedł centaur. Pokłusował do niej.
- W-witaj... - wyjąkała.
- Witaj... Tak, więc, eeee... - jęknął zakłopotany. Akurat wtedy runął deszcz. Nie jakiś tam kapuśniaczek, tylko ulewa.
- Wejdź do domu, bo zmokniesz! - zaśmiała się i wpuściła go do środka. Sama też była mokra. Zamknęła po nim drzwi i obracając się, ochlapała biednego centaura wodą z jej mokrych, rudych włosów.

<Co ty na to Shin?>

czwartek, 22 maja 2014

OD Wędrowca CD Keyli

Biłem się z myślami. Jak daleko jeszcze powinniśmy zapuścić się w las w poszukiwaniu noclegu? Ktoś podążał naszym tropem, to pewne. Nie chciałem znaleźć się za blisko zamku. Było to zbyt niebezpieczne. Przetarłem zmęczoną twarz. Ork skończył piec dziczyznę i nałożył każdemu z nas po solidnym kawałku na rozłożyste, zielone liście, obecnie pełniące rolę talerzy. Dziewczyna spoglądała na pieczone mięso z lekkim obrzydzeniem.
- Nie smakuje ci? - zapytałem z troską.
- Wszystko jest w porządku... - dyskretnie wskazała na wyjątkowo krwisty kawałem porcji.
Orki lubiły lekko przypieczone, bądź nawet surowe mięso. Berani odpowiednio przyrządził dziczyznę tylko ze względu na nas. Niestety zrobił to na swój własny sposób. 
- Zaraz się tym zajmę. - nabiłem porcję elfki na patyk i podpiekłem dokładnie.
- Co człowiek robić? Zepsuć mięso! - Ork pokręcił głową z żalem. 
- Elfy maja delikatniejszy żołądek. - mrugnąłem do dziewczyny.
Na koniec, każdy wypił kilka łyków z własnej manierki i zgasiliśmy niewielkie ognisko. Pospiesznie pozbieraliśmy rzeczy.
- Ruszajcie przodem, dogonię was.
Keyli rzuciła mi niepewne spojrzenie przez ramię. Musiałem zatrzeć wszelkie ślady naszej bytności. Nim jeszcze zrobiłem pierwszy krok w stronę ścieżki, wiedziałem, że nie jestem sam. Powoli sięgnąłem po miecz zawieszony na plecach. "Odłóż broń Ywai Keren" zabrzmiało w mojej głowie. Natychmiast cofnąłem rękę i odwróciłem się pospiesznie.
- To ty Lunam? Skąd się tu wziąłeś? - jak zwykle, westchnąłem cicho.
Tuż przede mną stał czarny jak noc, wspaniały jednorożec. Ostry róg na środku czoła, również czarny jak skrzydła kruka, wydzielał własne światło, co sprawiało niezapomniany efekt. Gęsta, kręcona grzywa wydawała się gładka jak jedwab i taka w rzeczywistości była.
- Co tu robisz przyjacielu? - zapytałem raz jeszcze, nacieszywszy oczy pięknem niezwykłego zwierzęcia.
- Szukałem cię Wędrowcze. Yenna jest w niebezpieczeństwie i pilnie potrzebuje twojej pomocy. - mówił wolno, gdyż nie nawykł do posługiwania się ludzkim językiem. 
- Właśnie zmierzamy do Zamku.
- My? Odkąd to wolisz czyjeś towarzystwo? - parsknął zdumiony.
- Takie czasy przyjacielu, takie czasy. Są niedaleko przed nami. - wskazałem ledwo widoczną ścieżkę.
Bez słów pobiegliśmy przed siebie. Przeżyliśmy razem zbyt wiele przygód, by potrzebować cokolwiek wyjaśniać. Prędko dogoniliśmy Orka i Elfkę. Oboje wydawali się mocno zaskoczenia widokiem jednorożca w moim towarzystwie. Dziewczyna podeszła do mnie z nieobecnym wyrazem twarzy. Jej wzrok padł na Lunama.

piątek, 16 maja 2014

Od Keyli CD Wędrowiec

Wędrowiec zaniósł mnie na rękach do Berani'ego. Dziwne bylo to uczucie. Obce dla mnie, dlatego, że był to obcy człowiek, ale.. jednocześnie jakże mi bliskie. Tego się poprostu nie da wytłumaczyć. Od razu zrobiło mi się cieplej, ale czyżby przez płaszcz, którym mnie okrył? Nie wiem. Westchnęłam ciężko patrząc w dym. On gdzieś znikł. Znowu. Gdyby nie to, że znów trzęsłam się z zimna to bym pewnie stamtąd uciekła. Wiem, że nie jest to najlepszą odpłatą za uratowanie życia, ale.. On chyba, by to zrozumiał i by mnie nie szukał. Tylko pytanie czy ja chcę uciekać. Czy ja naprawdę tego chcę? Przecież tu jestem bezpieczna, jest on i Berani. Nie jestem zbytnio zachwycona tym, że towarzyszy nam Ork. Dla mnie jest to bezwzględny potężny stwór. Jakoś nie mam do niego zbytnio zaufania. Czemu Wędrowiec musiał mnie z nim zostawić? Właściwie po co on poszedł? Oo.. Wraca!
- Zauważyłem ślady na ścieżce, wyglądają podejrzanie. Od teraz musimy zachować ostrożność, Berani - zerknął w stronę potężnego Orka - Staraj się mówić cicho, Twój głos niesie echo ponad góry. - odwrócił się w moją stronę, rzuciłam mu podejrzliwe spojrzenie z ukosa - A Ty... - spuścił głowę wpatrując się w ziemię - więcej nie uciekaj.
Tylko tyle? Byłam wściekła, sama nie wiem czemu. Spodziewałam się w sumie czegoś innego, ale czego dokładnie? Ciągle ta sama odpowiedź - Nie wiem...
Wstaliśmy. Odeszliśmy stamtąd... Szliśmy teraz gdzieś w gęstą, mroczną dal. W stronę zamku. Zamku, o którym wiedziałam tyle co nic. Ale trudno, w końcu się okażę co on ukrywa. Nie będzie mi musiał o tym opowiadać, kiedyś się wyda.. Chyba..